Dzisiaj jest pogrzeb wujka. Od 11 do 16 musiałam siedzieć w kościele, a potem jeszcze cmentarz.
Potem stypa w upałku. Jak to na pogrzebie była smutna atmosfera, no ale to już tak jest.
Normalnie w końcu się spotkaliśmy z Marcinem, nie widzieliśmy się równo rok, od weselicha, Się w końcu nagadalismy. :)
Potem urwałam się wcześniej, bo jakoś nie lubie takich rodzinnych imprez. No i byłam na hydreze, potem mi się towarzycho zwaliło do domu. Ale było udanie ;p
Em. a co do wyjazdu mojego do Italy, to mi się przesunął, bo mam wesele, którego nie mam zamiaru opuścić w następną sobotę więc nie opłaca mi się jechać w poniedziałek. Więc jadę 16 zaraz po Akademii Filmowej ;p Noo. ale fajnieże ciotka zrozumiała. ;p Więc jeszcze troszkę muszę poczekać. ;p
Aaa. zdj nie będzie bo to nie są zdj do neta. Private.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz